poniedziałek, 22 lipca 2013

Rozdział pierwszy.

2 lata później....



Jason's POV


To były dwa lata. Dwa lata odkąd zmarł mój ojciec. Dwa lata od śmierci mojej siostry. Elle Zmarła. Dwa lata z mojego serca uciekło wraz z nimi. Mimo, że ja i mój ojciec nie byliśmy w najlepszych stosunkach, ale wciąż mi na nim zależy.

Dwa lata odkąd zacząłem karanie i ranienie siebie. Planowałem zemstę od dwóch lat. A teraz, jestem gotowy do pracy.


- Znalazłeś coś? - zapytał nieco sfrustrowany Mitch. 

- Nie, bro, żadnej rzeczy. Więc, myślisz, że powinienem z nim porozmawiać? Wiesz, żeby wiedziałm, że jesteśmy tu dla niego - rzucił Dylan, wskazując na Jasona, który był oparty o ścianę z całkowicie pusty wyrazem twarzy, a jego oczy były przekrwawione.
- Spójrz na siebie, stary. Mały Dylan obraca swoje prawdziwe, miękkie oblicze, jak McCann - Mitch dokuczał mu, śmiejąc się lekko.
Dylan dał mu sójkę w bok, która oznaczała czy wyglądam-jakbym-teraz-kurwa-żartował - Poważnie koleś - syknął.
- Nie, po prostu dajcie mu trochę czasu, aby to uporządkował. On musi zrozumieć, niektórze rzeczy, już teraz - mówił dalej Mitch, patrząc na Jasona.
- Dobrze, dobrze co mamy zrob-
- Ej, chłopaki, patrzcie co znalazłem - przerwał mu głęboki głos Travisa.
Travis trzymał medalion z wizerunkiem kobiety, która miała długie, faliste, czarne włosy, a falowane końcówki były w kolorze kasztanowym, miała niesamowite, niebieskie oczy, dalej stał człowiek z krótkimi blond włosami i zielonymi oczami.
- Whoah, widzę dziecko. Chciałbym je dotknąć - Dylan zachichotał, wskazując na dziewczynę, która była na zdjęciu. Mitch jedynie skinął głową z aprobatą.
- Nie dziewczyna, jełopie. Spójrzcie na tego człowieka, nie wygląda wam trochę znajomo? - mruknął Travis. Mitch i Travis studiowali jego twarz, bardzo uważnie.
- Yeah, myślę, że widziałem go gdzieś wcześniej, ale nie pamiętam gdzie - rzucił Dylan, próbując sobie przypomieć, kim jest ten człowiek 
- Myślisz, że powinniśmy powiedzieć McCann'owi? - zapytał Travis.
- Tak, tylko dajcie mu szansę - wzruszył Mitch, ruszając pieszo w kierunku Jasona.
- Yo, McCann, Travis coś tutaj znalazł - powiedział Dylan, a Travis podał mu medalion.
- Co to jest? - zapytał ochryple Jason. 
- Leżało gdzieś pod rozbitą szybą. Być może, tutaj znajdziemy jakąś wskazówkę, kto to wszystko zrobił. - wyjaśnił Travis.
Jason skinął głową i otworzył medalion. Zmarszczył brwi, patrząc zdezorientowany, ale zdeterminowany dokładnie w tym samym czasie - Kto to jest?
- Nie jesteśmy do końca pewni. Ale człowiek na tym zdjęciu, wygląda znajomo, nie sądzisz? Ja po prostu nie pamiętam jego imienia. - powiedział Travis.
- Tak, myślę, że gdzieś go już widziałem. Zachowaj to jakoś bezpiecznie, Mitch. Może to jest nasz jedyny trop, do znalezienia tej suki, która spowodowała to wszystko. - wymamrotał Jaxon, zanim z powrotem wyszedł przed ich magazyn.


Jason, Dylan, Mitch i Travis siedzieli na krzesłach w pokoju dziennym, myśląc ciężko, kiedy nagle Mitch przerwał ich głębokie rozmyślania - Czy myślisz, że medalik ma coś wspólnego z tym wszystkim co się stało? A może to tylko przypadkowy kawałek gówna?

- Cóż mogę powiedzieć, że suka zamieniła wszystko w ogień i uciekła i przypadkowo upuściła tak zwany "cenny medalion". - syknął Jason, kiedy zapalał papierosa.
- Skąd wiesz, że należy do niego? - zapytał znienacka Mitch.
- Nie wiem. Teraz nie mogę wiedzieć wszystkiego. Wychodzę na papierosa - powiedział Jason z irytacją i wyszedł.
- Dobrze, Travis co masz na laptopie? - wymamrotał Mitch.
- Cóż, tutaj jest napisane, że człowiek ze zdjęcia wyszedł z więzienia w tym tygodniu. Nazywa się Jeremy Bieber. Czy na tym pierścionku właśnie tak piszę? - zapytał Travis.
- Jeremy Bieber? Jeremy Bieber... Dlaczego to imię brzmi tak cholernie znajomo? - zapytał ostrożnie Dylan - Poczekaj, to jest ten facet który zbombardował Empire Stare i porwał córkę prezydenta, pięc lat temu?
- Tak, to on. Ale, jaki związek ma jego firma z McCannem?- zapytał ciekawie Mitch.
- Nie wiem, stary. Ale cokolwiek to jest, musi być cholernie poważne. Czekaj, tu jest napisane, że jego prawdziwe imię to Richard Rain. Mieszka gdzieś w San Francisco, z siedemnastoletnią córką, Alexą .- uroczyście oświadczył Travis.
- Jak do cholery udało Ci się to zrobić? - zapytał go Mitch, całkowicie oszołomiony.
- Zrobić? Co? - zapytał zmylająco.
- Bycie cwaniaczkiem komputerowym i dzieckiem internetu. No, nie ważne - wymamrotał Mitch.
- Cóż, wygląda na to, że wszyscy wybieramy się do San Francisco.
_________________________________________________________________
@luuvmybiebss

4 komentarze:

  1. Hmmm... Świetnie się zapowiada to tłumaczenie. ;)
    Nie zauważyłam błędów, więc jest ok.
    Czekam na kolejny rozdział.

    PS. Odblokujcie możliwość komentowania przez anonimy. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha, proszę o następny.
    Jestem ciekawa jak to będzie dalej, mam nadzieję, że akcja (ta główna) pojawi się dosyć szybko. Nadzieja matką głupich... :D
    Rozdział świetny, ale krótki. Myślałyście by połączyć dwa rozdziały w jeden? ;-)
    Czekam na kolejny.

    [yoour-eyes]

    OdpowiedzUsuń
  3. Spokojnie ;) kolejny rozdzial ma ponad 2k i nastepne beda dluzsze, pojawi sie tylko kilka krotkich takze chill :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapowiada się nieźle.. świetnie tłumaczysz i czekam na kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń